Moja historia, cz. 1

Moja historia

Część 1


   Cześć! Jestem Tajga i miło mi Was poznać! Pozwólcie, że przedstawię Wam moją historię. Urodziłam się chyba w kwietniu zeszłego roku...tak przynajmniej powiedzieli mi moje człowieki. Nie znam swojego dokładnego pochodzenia, gdyż z okresu, jak byłam malutka, nic nie pamiętam. Z opowieści mojej rodziny wiem tylko, że zostałam znaleziona, kiedy błąkałam się samotnie na dworze i goniłam takie duże latające głąby (czy gołąby, jakoś tak nazywają to ludzie). Nawet nie zdawałam sobie wtedy sprawy z zagrożeń, jakie niosła ze sobą ulica i poruszające się po niej, takie wielkie maszyny. Znalazła mnie moja obecna Pańcia. Wzięła mnie na ręce i mocno przytuliła. Spytała się mnie wtedy: "Gdzie Twoi właściciele malutka?", ale ja nie potrafiłam odpowiedzieć...Byłam taka zdezorientowana, że nic nie mogłam sobie przypomnieć. Zabrała mnie potem do pewnego miejsca, gdzie pracowała jej pani, tzn. mamusia. Kiedy ją zobaczyłam po raz pierwszy, widoczny był na jej twarzy uśmiech, a potem zostałam przytulona i wyściskana - nie wiem, co ta rodzina ma z tym ściskaniem?! Później zostałam nakarmiona i dostałam pić...nawet nie wiedziałam, że byłam taka głodna i nie pamiętam, kiedy miałam ostatnio normalne jedzonko w pyszczku. Dostałam takie dziwne paski, które zostały mi założone między łapkami i spięte na szyi - nazywają to szelkami, ale nie polubiłam ich. Źle się w nich czułam, jakoś taka skrępowana. A do tego był doczepiony taki duży pasek, zwany przez ludzi smyczą. Bardzo dziwne to wszystko. Ogólnie w pierwszym momencie, tak mi się to wszystko nie spodobało, że zaczęłam protestować i troszkę płakać, ale zaraz zostałam uspokojona głaskaniem i słowami, że wszystko będzie dobrze... - i uwierzyłam. Później moja nowa przyjaciółka wzięła do ręki taki płaski przedmiot (ludzie nazywają to telefonem i ciągle chodzą z nim przy uchu, mówiąc do niego - jakie to dziwne...). Po jakimś czasie zjawił się taki wysoki pan i nie wiem dlaczego, ale rzuciłam się w jego stronę z radością, jakbym go skądś znała. Po prostu wzbudził moje zaufanie. A on spojrzał na mnie i powiedział ,, No nie...''- nie wiem, o co mu chodziło...czy ja tak mam na imię? Ale później i tak mnie pogłaskał, i nawet uśmiechnął się na mój widok.
   W tym miejscu, muszę przerwać, człowieki dopominają się, bym wyszła z nimi na spacer. Uznajmy to za część pierwszą. Niedługo napiszę dalszy ciąg mojej historii. A poniżej moje dwa zdjęcia z dnia, w którym zostałam przygarnięta.

fot. by D.K.
fot. by D.K.

Komentarze